Nie chcę cię zawieść,
ale jestem związany z piekłem… - Demons,
Imagine Dragons
Harry
Kiedy jej ciało leżało przede mną, mój oddech
stawał się parą
- Piękna - wymruczałem, jeżdżąc swoim palcem
wzdłuż linii jej żuchwy.
I cała moja. pomyślałem, kiedy
przesunąłem kosmyk jej włosów, z zamkniętych powiek na porozrzucane po poduszce,
złote loki.
Zniszcz ją. Spraw, że
będzie krzyczeć z bólu.
Lubiłem oglądać ból, być jego świadkiem. To
sprawiało, że czułem się mocniejszy niż byłem dotychczas. Wystarczyło
wyobrażenie jej krzyku w bólu, a czułem się silniejszy od samego Boga.
Małe chrapnięcie wydostało się z jej
rozchylonych ust, kiedy ja nie zaprzestawałem podziwiania jej. Zniszczenie
takiego piękna wydawało się ignoranckie, ale taki byłem.
Podciągnąłem kołdrę na jej ramiona, wiedząc, że
kiedy się obudzi, ogarnie ją chłód.
- Dobranoc, moja piękna laleczko - wyszeptałem przed pocałowaniem jej spoconego czoła, moimi
lodowatymi ustami.
Lena
Otworzyłam oczy, wpatrywałam się w sufit przed
owinięciem kołdry mocniej wokół mojego ciała. Dreszcze przebiegły po moich
plecach, aż do koniuszków palcy. Nigdy wcześniej nie miałam złudzeń, przerażała
mnie nawet myśl o widzeniu mężczyzny w nocy.
Nie mogłam przypomnieć sobie jego wyglądu, moje
oczy zamgliły się przed tym, jak mogłam przyjrzeć się postaci dokładnie.
Wszystko co zapamiętałam, to to, że był chudy.
Usiadłam, wytarłam pot z czoła i mocniej
zawinęłam się kołdrą. Mój żołądek robił fikołki przy każdym moim najmniejszym
ruchu, co powodowało coraz mocniejsze zaciskanie przeze mnie powiek. Starałam
się zignorować ból, kiedy wychodziłam z łóżka; ale gdy moja stopa zetknęła się
z podłogą, potknęłam się i upadłam.
Nie mogłam tego dłużej wytrzymać.
Kasłałam i dusiłam się, kiedy kwas z żołądka podchodził
mi do gardła. Nigdy nie chorowałam tak bardzo, może to zjawa eksperymentowała z moimi nerwami.
Zajęczałam opierając się plecami krawędź łózka.
Przetarłam usta opuszkami palców. Westchnęłam widząc bałagan na podłodze.
- Jezu - zajęczałam, kiedy mój żołądek się ścisnął.
Udało mi się doczołgać do łazienki na rękach i
kolanach, unikając wymiocin.
Podniosłam deskę klozetową, zebrałam swoje
włosy. Kiedy upewniłam się, że skończyłam, oparłam się o wannę, rozluźniając
ciało; czekałam aż skutki uboczne znikną.
~*~
Chlipałam, kiedy moje oczy otworzyły się przez
palący ból w moich rękach. Usiadłam i spojrzałam w dół na swoją skórę z
przerażeniem. Paznokcie pozostawiły odciski na każdym centymetrze moich ramion,
z których ran, wyciekała ciepła krew.
Nie zauważyłam, kiedy zasnęłam, ani nie
wiedziałam, kiedy podrapałam swoją skórę. Wstałam, odkręciłam ciepłą wodę i zmarszczyłam nos, kiedy
zmywałam czerwoną ciecz.
Harry
Stanąłem za nią, oglądając jak zmywała krew z
jej ramion. Zrobiłem jej to, musiałem zobaczyć jak zadawała sobie samej ból. Dziwna
moc ogarnęła moje ciało, kiedy oglądałem jej biadolenie przez sen.
Potrzebowałem jej teraz, nie wiedziałem jak
długo mogłem wytrzymać wiedząc, że ona nie
zna mnie, nie wiedziała o mnie.
Paul miał rację. Nie chciałem by tylko
cierpiała, chciałem by była moją zabawką. Nie chciałem, by krzyczała jedynie z
bólu, chciałem jej przyjemności. Pieprzyć jej mały umysł. Aby mogła się
uwolnić, kiedy będę w nią wchodził*. Abym zniszczył ją bardziej niż była dotychczas.
Moje oczy obserwowały każdy jej ruchy, kiedy
wycierała swoją czerwoną skórę ręcznikiem, krzywiąc się przy kontakcie.
Położyła materiał na umywalce i przeszła przeze
mnie do kuchni. Pozostawiłem swoje ciało w formie ducha, wiedząc co
dostanie.
Patrzyłem jak jej mała postura szuka pod zlewem
coś do czyszczenia, rozbawiła mnie cała ta sytuacja. Wróciła do sypialni,
uklękła i sprzątała swoje wymiociny. Uśmiechałem się, kiedy przypadkowo
dotknęła je ręką i przeklinała pod nosem.
Kiedy skończyła, wczołgała się na łóżko i okryła
szczelnie swoje ciało kołdrą, tylko by po chwili wibracja telefonu jej
przerwała.
Przeniosłem się na sufit, by patrzeć jak
rozmawia.
- Halo? - zapytała osobę po drugiej stronie
słuchawki.
Mogłem usłyszeć jej przyjaciółkę - Jay - mówiącą gorączkowo
po drugiej stronie linii. Wywróciłem oczami i powstrzymałem się od zabrania jej
telefonu i roztrzaskania go. Nie mogłem jej znieść, zawsze starała się pomóc
Lenie i sprawić, że miała lepsze samopoczucie.
Przestań z narkotykami, proszę, bez tego będzie lepiej.
To nie jesteś ty, Lena, przysięgam, coś przejęło twoje ciało.
Zabiorę cię na odwyk i zapłacę, tylko obiecaj, że spróbujesz.
Jestem przy tobie, nie masz do tego powodów.
Nie mogę patrzeć jak powoli umierasz.
Bla, bla, bla, bla, bla. Wiązanie i pomaganie to
nie moje rzeczy. Nie chciałem, by Lena czuła się lepiej, lubiłem jej powolną
śmierć.
Kiedy mówiła, widziałem jej kościstą klatkę
piersiową unoszącą i opadającą przy oddechu. Dawałem jej chłód dla zabawy.
Dmuchałem na nią, patrząc jak owija swoje ciało szczelniej swoją pościelą,
próbując ogrzać skórę, na której była gęsia skórka.
Drżała, jednak nadal kontynuowała rozmowę z tą
suką na drugiej linii. Pieprzony bałagan.
Zamiast wkurzać się coraz bardziej na
dziewczynę, która chce pomóc swojej przyjaciółce, postanowiłem odwiedzić podziemia;
by oczyścić umysł i omówić kilka rzeczy z ojcem.
Lena
- Czuję się w tym wszystkim chora - wymamrotałam
do niej, skubiąc samotną nitkę kołdry.
- Chora jak przeziębienie?
- Wiedziałam co mi sugeruję.
Nadal bierzesz heroinę?
- Lena? – zapytała po chwili ciszy.
Nigdy jej nie okłamałam i nie chciałam teraz
tego rozpoczynać.
- Nie – wyszeptałam prawie niesłyszalnie.
- Dziewczyno – westchnęła po drugiej stronie
linii.
Wyobrażałam ją sobie w tamtym momencie: dłoń na
czole, a jej oczy były szczelnie zamknięte przez zmartwienia.
- Obiecałaś – prawie jęknęła.
- Wiem – westchnęłam. – Ale starałam się – broniłam
się.
- To nie jest rzeczywistość próbowania, ale jest
nią to, jak bardzo się starasz. Czy kiedykolwiek powiedziałaś nie, narkotykom? Rzuć to, jesteś zbyt
dobra, by tak żyć.
- Nie mogę tego rzucić, zainwestowałam w to
fortunę - Próbowałam ominąć jej pozostałe pytania i mówić o pieniądzach jakie
straciłabym, kiedy bym to rzuciła.
- Kogo obchodzą pieniądze, kiedy twoje życie wisi na włosku?
- Moje życie nie wisi na włosku – Prawie pękłam.
– Nie masz pojęcia co czuje człowiek na
głodzie, więc nawet nie udawaj, że wiesz.
- Lena – mówiła niemal się krztusząc. – Nigdy nie
udawałam, ja po prostu chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna. Każdego dnia, kiedy
nie rozmawiamy, nie chcę bać się, że umierasz
na haju; może powinnaś znaleźć sobie
chłopaka lub obejrzeć film w salonie. Chcę spokoju, nie niepokoju – Wiedziałam, że chciała dla mnie jak najlepiej, więc
dlaczego doprowadziłam do czegoś takiego?
- Nie chcę chłopaka, ani pieprzonego oglądania
telewizji, ani niczego. Będzie dobrze, Jay, przestań się zamartwiać – Pocierałam
swoje skronie wolną ręką, kiedy ona kontynuowała.
- Powiedziałaś będzie, nie jest
dobrze – wymamrotała
- Jest
dobrze – Podkreśliłam jest. – Więc przestań się zamartwiać
– zażądałam.
- Jesteś tak bardzo uparta – Zniechęcenie zaczęło
być widoczne w jej głosie, ale teraz mnie to nie obchodziło.
- Proszę, po prostu spróbuj powoli się od tego
odciągnąć. Proszę? – zapytała denerwując mnie.
Powinnam jej powiedzieć, że byłam przeziębiona.
- Taa, pewnie – kwęknęłam.
- Jesteś na mnie zła?
- Cholera, Jay, to już nie jest liceum, to
prawdziwe życie.
- Nie odpowiedziałaś mi – powiedziała,
kompletnie ignorując moje nawiązanie do liceum.
- Taa. Wkurzyłaś mnie trochę, kiedy próbowałaś wejść
w nie swoje sprawy – Zastanawiałam się, czy jest szczęśliwa, że w końcu jej
odpowiedziałam.
- Kurwa, Len, ja po prostu chcę twojego zdrowia
i bezpieczeństwa, dlaczego nie możesz tego zobaczyć? – pytała z desperacją w
jej słowach.
- Widzę to, ale to ty nie widzisz moich starań.
- Okej – Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale
ona rozłączyła się.
- Psiakrew – przeklęłam, rzucając telefon na
puste miejsce obok.
Kiedy rozmawiałam z Jay, ból w moich rękach był
nie do zniesienia; spojrzałam w dół, zobaczyłam krew ściekającą ze środka
każdej rany.
Westchnęłam z frustracją, kiedy wyszłam z łóżka
i ruszyłam z stronę łazienki, jeszcze raz. Parująca woda sprawiała, że ból był
nie do zniesienia, szybko przechodził po moim skórze.
Jasnoczerwona ciecz otaczała białą marmurową
umywalkę i spływała w dół. Krew zaczynała sączyć się jeszcze szybciej, sprawiło
to, że byłam zaniepokojona.
Przekręciłam kurek zwiększając ciśnienie wody,
co tylko pogorszyło.
- Cholera – zajęczałam, kiedy moje nogi zaczęły
się trząść na widok tak dużej ilości krwi.
Wyłączyłam kran, złapałam wilgotny ręcznik i
starałam się okryć nim jak najwięcej miejsc krwawienia.
Czerwony okrył kran, umywalkę i zauważyłam również
szafkę; moja głowa zrobiła się lżejsza. Próbowałam odwrócić wzrok, ale tonie
pomogło.
Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku z
nadzieją, że zawroty głowy ustąpią. Kiedy leżałam wpatrując się w przestrzeń,
zauważyłam cień wkradający się z okna na moim piętrze. Podniosłam się,
oglądając jak przybierał kształt człowieka.
Wypuściłam ręcznik z ręki, pozwalając mu upaść
na łózko, ignorowałam towarzyszące mi mdłości i zaczajałam się do drzwi. Przyspieszyłam,
kiedy cień powiększył się.
Zbiegłam po schodach, ale zatrzymałam się kiedy
rozbrzmiał o pukanie do drzwi; wszystko ucichło, z wyjątkiem tykania zegara, które
zasygnalizowało nową godzinę.
*zdanie brzmiało To have her release herself while I'm slamming into her. i do niego mam kilka wersji: jedna to ta, która jest w rozdziale, a druga Aby uwolniła się, kiedy będę ją bił.
nie mogłam ogarnąć kontekstu zdania...
a więc piszcie co sądzicie w komentarzach :) x